Recenzja „Hańby” J. M. Coetzeego
Autor powieści, John Maxwell Coetzee, uważany jest w anglojęzycznym świecie za jednego z najważniejszych żyjących pisarzy. Był pierwszym pisarzem, który dwukrotnie otrzymał Bookera, najbardziej prestiżową nagrodę literacką: w 1983 roku za „Życie i czasy Michaela K.” oraz w 1999 roku za „Hańbę”. Urodził się w 1940 roku w Republice Południowej Afryki. Studiował matematykę i język angielski. W latach 60 – tych wyjechał do Wielkiej Brytanii,
a następnie do Stanów Zjednoczonych. Od 1971 roku wykładał literaturę i językoznawstwo na Uniwersytecie Kapsztadzkim. Po przejściu na emeryturę w 2002 roku, wyjechał do Australii. W 2003 roku został uhonorowany literackim Noblem.
Główny bohater „Hańby”, David Lurie, to pięćdziesięciodwuletni rozwodnik, profesor literatury romantycznej na uniwersytecie w Kapsztadzie. Pewnego dnia uwodzi jedną ze swoich studentek, zaledwie dwudziestoletnią Melanie. Kiedy sprawa wychodzi na jaw, profesor nie chce się publicznie ukorzyć , w wyniku czego musi opuścić uczelnię. Wyjeżdża do córki, która mieszka w domu na odludnej południowowschodniej sawannie. Pewnego razu jej farma zostaje napadnięta przez trzech czarnoskórych mężczyzn. Lucy zostaje zgwałcona, a David poturbowany. Od tej chwili obydwoje muszą znaleźć sposób na to, jak żyć z piętnem hańby. Lucy jest zdecydowana pozostać na swojej ziemi. David podejmuje pracę wolontariusza przy usypianiu chorych zwierząt.
Powieść czytałam z zainteresowaniem. Nie jest porywająca, ale głęboko porusza. RPA to mało nam znany kraj;
z jego scenerią, wielokulturowością, wielorasowością oraz wspomnieniem apartheidu. Zmusza do zastanowienia nad motywami postępowania człowieka. A poza tym uchodzi za najlepszą i najsłynniejszą powieść Coetzeego. Również z tego powodu warto ją przeczytać.
Aleksandra Szymkowska-Padniewska, DKK Polkowice
Kwiecień 2024 rok